Skaliste szczyty

Spuściła głowę odgarniając kosmyki włosów za ucho, spoglądając na niego niepewnie, poczuła jak coś popycha ją w stronę przepaści, była bliska załkania z bezsilności, milczała.
- ale jak, to się stało, że ty? ty.. - bezradnie spojrzała na niego od góry do dołu.

- To długa historia.-odpowiedział cicho i spojrzał jej w oczy, po czym zrobił krok do przodu.

- ale, czy właściwie, jak to się mogło stać, że... - wzruszyła bezradnie dłońmi otulając się kapturem, spojrzała na niego dziecinnie, bo właściwie nie czuła się jak dziecko, które nie potrafi pojąć najbanalniejszych słów.

Podszedł już bardzo blisko i przytulił ją.

Właściwie jej odruch był bezwarunkowy, odepchnęła go nieznacznie, po czym spojrzała na niego przerażona swoim zachowaniem, a może tym, że wydawał jej się odległy, oraz okropnie obcy, nie wiedziała co począć, szepnęła tylko jakieś niewyraźne 'przepraszam'

-Nie szkodzi, podejrzewałem że tak będzie. Co mogę zrobić żeby ci udowodnić że to ja?-powiedział cicho i spuścił głowę

- nadal nie rozumiesz? - zmarszczyła brwi spoglądając na niego rozżalona, a może rozdarta pomiędzy dwojakimi uczuciami, które czuła jak narastały wyjątkowo intensywnie - po prostu nagle stałeś się inny, inny w całej swojej inności, może nawet trochę obcy, to nie łatwe - podrapała się po ramieniu, chciała go przytulić, potrzebowała jego ciepła, oraz dotyku, ale nie odważyła się na żaden krok.

-tylko ciało jest inne.-powiedział podnosząc na chwile wzrok. Usiadł na krawędzi przepaści i zaczął machać nogami.

Zacisnęła dłoń na jego ramieniu spoglądając na niego z góry.
- przytul mnie - wyparowała całkiem cicho, spoglądając na niego bezsilnie, było jej źle, obawiała się, że jego dotyk nie będzie już taki sam, że wszystko stanie się na nowo obce.

Wstał i przytulił ją. Chyba nawet jakaś łza spłyneła po jego policzku.-kocham cię-szepnął i zacisnął dłonie na jej płaszczu.

Wtuliła się w niego, a narastające uczucie, że jest drobną kruchą istotą w objęciach demona potęgowało się z każdym ułamkiem sekundy, jej kącik ust drgnął, a ona jeszcze mocniej przywarła do jego ciała.
- wybacz mi - szepnęła, co prawda do jego klatki piersiowej, ale szczerze, całkiem szczerze.

-Nie mam ci czego wybaczać- Wybełkotał wciąż się do niej tuląc.

Wsunęła lodowate dłonie pod jego koszulkę, kładąc je delikatnie na jego plecach, przytuliła się łagodnie, całkiem niegwałtownie spoglądając na niego.

-Teraz mi wierzysz?-Zapytał znów cicho spoglądając jej w oczy. Zawiał lodowaty wiatr.

Zebrała się by odpowiedzieć zmrużyła oczy chowając twarz przed wiatrem. - wierzę - szepnęła wodząc opuszkami palców po jego plecach.

Zrobiło mu się gorąco, pomimo wiejącego lodowatego wiatru stał niewzruszony, szczęśliwy.-Z tym trzeba coś zrobić...-Spojrzał na zakrwawioną rękę i podniósł ją wyżej by się lepiej przyjrzeć.

- nie szkodzi - oswobodziła swoją dłoń na, której oprócz pozostałości po przecięciu nie było już kropli krwi, ani niczego podobnego, spojrzała na niego, właściwie rozpływając się w jego ramionach, bezwiednie, całkiem niekontrolowanie.

-Chodźmy stąd bo się przeziębisz.-powiedział jej na ucho i wziął ją na ręce.

pogładziła przelotnie jego policzek.
- dobrze - przytuliła się do niego mocniej.

Ruszył z Nią na rękach w kierunku domu.
[zt?] xD